Gdy brakuje nam modlitwy, brakuje nam wiary

Chrześcijanin, który się nie modli, to chrześcijanin, który nie wierzy. Benedykt XVI mówił o tym w Niemczech, że dzisiejszy kryzys Kościoła, nie jest kryzysem struktur czy obyczajów, ale kryzysem wiary – mówi w Małym Poradniku Grzesznika ks. Robert Skrzypczak.

Ks. Robert Skrzypczak

Ks. Robert Skrzypczak

 Modlitwa jest fundamentalna. Jest związana z pierwszym przykazaniem. Jest odpowiedzią na odkrywanie Boga, który działa w moim życiu, który prowadzi wszystko naprzód. Modlitwa jest pewną formą uczenia się odpowiadania na oczekiwania Boga. Jest też formą uznawania Boga, adoracji Boga jako pana mojego życia. Jeśli się gubi modlitwę w życiu, to tak jakby gubiło się osobowego Boga, który mnie kocha. Nie mając z Nim relacji, podświadomie można stać się bogiem dla siebie. Wtedy podejmuję sam decyzję, wszystko jest na mojej głowie, odpowiadam za wszystko i kieruję swoim życiem. To jest prosty sposób aby dojść do kryzysu.

Modlitwy uczył nas Jezus Chrystus. On zaczynał dzień od modlitwy, po skończonej aktywności modlił się w nocy w ogrodzie Oliwnym. Modlił się również gdy rozmawiał z ludźmi, modlił modlitwą uwielbienia do Ojca, modlił się nad Jerozolimą i za swoich uczniów. Zapewniał, też Piotra że modli się aby był chroniony przed złymi wpływami, szatanem. Sam Jezus nakłaniał, też wielokrotnie do modlitwy i uczył jej. Św. Paweł mówił: módlcie się nieustannie. Chrześcijanin to człowiek, który modli się i liczy na tą błogosławioną, nieustanną zależność od Boga, aby wszystkie jego czyny były z Bożej inspiracji.

 

Poganie, którzy są ludźmi religijnymi, modlą się wtedy kiedy czują się zmuszeni potrzebą, co odzwierciedlają np. słowa: jak trwoga to do Boga. My otrzymujemy w przekazie stylu życia, kultury czy wychowania, że Pana Boga nie ma na co dzień z nami. Jest w kościele, w świętach ale ważniejsze są pieniądze, praca, zabieganie.

Jesteśmy też pokoleniem, które nie zostało nauczone sztuki walki duchowej. Modlitwa stanowi jej bardzo ważny element walki ze swoimi słabościami, ciałem, światem czy demonem. Jest niebezpieczeństwo aby chrześcijaństwo nie zamieniło się w pragmatyzm, aktywność zewnętrzną. Życie chrześcijanina bez modlitwy jest życiem bez korzystania z nadprzyrodzonych źródeł. Jeśli się nie czerpie sił z trój jedynego Boga, z darów Ducha świętego, traci w sobie potrzebę modlitwy.

Nie modlić się to nie liczyć na Boga. Grzechem jest brak zaufania wobec Boga. Grzech liczenia na siebie, odmowy Bogu. Jesteśmy w Kościele powołani do tego aby żyć w relacji z Chrystusem. Większość ludzi spowiada się z zaprzepaszczonej relacji z Bogiem. To jest też nie przystępowanie do sakramentów, nie uczestniczenie w Eucharystii, nie świętowanie dnia Pańskiego, kiedy się codziennie nie modli. Brak modlitwy nie jest grzechem samym w sobie śmiertelnym, ale otwiera dostęp do innych grzechów. Za nim człowiek zgrzeszy śmiertelnie, do po drodze popełni wiele innych. m.in. grzech zaniedbania, czy grzech lenistwa.

Jestem wdzięczny za modlitwę brewiarzową, za wsłuchiwanie się w Słowo Boga. To jest mobilizacja, która uczy modlitwy systematycznej, w ciągu dnia i na pory nocne. Jest też różaniec, koronka do Miłosierdzia Bożego. Uczono mnie też w Kościele modlitwy płynącej z duchowości wschodniej, modlitwy serca, która polega na nieustannym powtarzaniu imienia Jezus i słów: Jezu Synu Dawida, ulituj się nade mną grzesznikiem.

 

Notował Jarosław Wróblewski

Podziel się na:
  • Śledzik
  • Facebook
  • Twitter
  • Google Bookmarks
  • Wykop
  • Digg
  • del.icio.us
  • LinkedIn
  • Blip
  • Grono.net
  • Drukuj